Dlaczego kochamy Doktora?

Bo daje się kochać. Tą niezaprzeczalnie najpiękniejszą z miłości – miłością dziecka spragnionego baśni. Doktor daje nam więcej niż siebie – daje nam wszechświat i wiarę w to, że jesteśmy wyjątkowi, że każdy z nas jest ważny. Ofiaruje nam pewność, że dobro zawsze wygrywa ze złem. Że mimo trudnych, bolesnych chwil czekają nas też chwile pełne radości. Każda sekunda warta jest jej docenienia. Każdy człowiek warty jest dostrzeżenia.

Może zaspokaja też naszą ludzką tęsknotę za Bogiem? Pan czasu i przestrzeni, który w przeciwieństwie do jakichkolwiek bogów dostrzega nas ludzi i pozwala się poznać, porozmawiać twarzą  w twarz, który daje nam możliwość zrozumienia swoich czynów, który nas nigdy nie zostawia.

Budzi w nas też tęsknotę za dźwiękiem Tardis i pewność, że rzucilibyśmy wszystko i polecieli na koniec czasu i przestrzeni. Nieważne z jakimi potworami musielibyśmy się zmierzyć i ile się nabiegać.

Nigdy nie będziesz taki sam po obejrzeniu Doktora Who. Jednak jedno jest pewne – będziesz lepszy.

2 thoughts on “Dlaczego kochamy Doktora?

  1. Ładny post, zabarwiony emocjami. Myślę, że po części jego fenomen polega na tym, że Doktor też ma wady. Ludzie są mu potrzebni, bez ich wsparcia popełnia śmiertelne w skutkach decyzje. To jest jednostronna „pomoc”, jak w przypadku chyba wszystkich bohaterów.

    Doktor bez towarzyszy by się szybko znudził, nie przyjął.

    To czy jest się lepszym po obejrzeniu serialu (bo niczym więcej jest Doktor) mogłabym się sprzeczać. To zależy od człowieka, od tego czy kompletnie się odetnie i jest tylko biernym obserwatorem, czy też chłonie tą powieść i wyciąga jakieś wnioski. Tak jest ze wszystkim, człowieka może ukształtować wszystko i nic, zależy jak ma ustawione swoje „filtry”.

    Pozdrawiam ciepło i czekam na kolejne tego typu posty!

    • Jednak musisz przyznać, że Doktor Who to chyba jedyny serial, który aż tak angażuje. Nie umiałabym być biernym obserwatorem.

      To fakt – Doktor nie jest idealny, ma wady, swoje demony, które towarzysze próbują okiełznać. Pamiętam, że kiedyś mi powiedziałaś, że dobrze by było, gdyby znalazł sobie wreszcie kogoś, kto nie będzie nim zachwycony, kto nie będzie się z nim zgadzał w każdej sprawie – to by było ciekawe 🙂

Dodaj odpowiedź do Judith Anuluj pisanie odpowiedzi